Wizyta Pana od dachu
Po długiej rozmowie telefonicznej z panem podwykonwacą od dachu doszliśmy do ustalenia terminu spotkania na feralnym dachu. Pierwsza data to czwartek 10.10.2013 r. o godz. 14, oczywiście Pan nie raczył się zjawić ani zadzwonić, zadzwonił w piątek że niby mieliśmy się spotakć w piątek 11.10.2013 o 15. A że był juz piatek 11.10 i godzina 16 to Pan nas poinformował, że nie przyjedzie bo coś mu wypadlo, trudno sie mówi, jego strata. A właśnie w ten piątek ok godz. 15 będąc na budowie razem z mężem (pilnując elektryków), którzy montowali (gipsowali) puszki, odwiedził nas "przypadkiem" Pan Kier. Bud przy okazji będąc gdzieś w pobliżu. Był w szoku widząc nas w środku domu, chyba myślał że nikogo nie ma, bo był ciekaw efektu z oknami i bramą (jesczcze nie widział). Wszedł do środka, oglądał "wszystko" oprócz dachu, o którym wiedział, bo to firma z jego polecenia budowała od podstaw. Wychodząc po pożegnaniu się z nami, Mąż mu powiedział, iż Pan od dachu znów nas zrobił w JAJO nie przyjeżdżając na umównione spotkanie dzień wcześniej. No i nie minęło pół godziny kiedy dostaliśmy w.w. telefon od Pana z dachu. Czyli wszystko pasuje, Pan Kier. Bud. zadzwonił i Panu od dachu się przypomniało o czwartkowym spotkaniu z nami,; umówliśmy sie ponownie na poniedziałek 14.10.2013 r., znów nie przyjechał, znów nie zadzwonił , zadzwonił we wtorek 15.10.2013 r. żeby się umówić na środę 16.10.2013 r. bo niby ma anginę i bierze antybiotyki. Przykro mi że jest chory, ale to go nie zwalnia z kontaktu z nami że po raz kolejny nie zjawi się na umówionym spotkaniu. W środę padało to zadzwonił że nie przyjedzie, w końcu zjawił się w czwartek 17.10.2013 r. i stwierdził, że trzeba to poprawić, przebiegu rozmowy nie będę przytaczać bo była ona dłuuuuuuuuuga i bardzo burzliwa. Powiem tylko tyle, że czasu jest mało bo zima idzie, a termin wykonania ma do końca października. Ciężko się było z nim dogadać, chciał mnie namówić na jakieś gry przeciwko Panu z którym mam umowę. Była krótka ma odpowiedź: mnie nic nie interesuje jak się dogadacie, chce mieć dach zrobiony należycie, bo za niego zapłaciłam według umowy. Dałam numer do Pana rzeczoznawcy który był na moim dachu żeby mu powiedział jak to ma być zrobione dobrze i według sztuki budowlanej. Dopiero po wykonaniu prac i odebraniu przez Pana rzeczoznawcę moje roszczenia wobec wykonanch robót będą oddalone. Ma półtorej tygodnia i chyba nie zdąży, a miał ponad miesiąc czasu, ale wcześniej nie był zainteresowany. A najlepszy jest właściciel firmy z którym mam umowę, on wogóle nawet telefonu nie odbiera od Pana podwykonawcy od dachu, a to przecież on będzie stroną pozwaną. Czekamy co się wydarzy, mimo to prace w środku posuwają sie do przodu.