Cały listopad nic nie pisałam bo zwyczajnie nie miałam czasu, najpierw sami układaliśmy styropian na podłogówce, robiliśmy do nocy, a oto efekty naszej pracy:
Styropian Austrotherm 0,37, tam gdzie podłogówka układaliśmy 5+5 do tego 3 cm maty z folią, tam gdzie tylko kaloryfery czyli w pokojach gdzie śpimy to poszło 5+5+3.
Potem w ruch poszły węże od podłogówki
Przyjechala ekipa od wylewek i miksokretem zaczęli nam robić podłogę, która do nadal schnie. Ciągle stałam i trzymałam węża bo walił jak opętany, wszytskie rogi by mi pourywał, mimo że Panowie się starali jak mogli to siła jest ogromna.
Efekt końcowy był widoczny po paru godzinach ciągłej pracy. Po 3 dniach, żeby trochę podeschło można było juz powoli chodzić po naszych podlogach.
Korzystając z dobrej pogody i niemżności pracy w środku poukładaliśmy sobie deski łaty pozostałe po ławach, zdjęcie do internetu i wskoczył 700 stówek :D. Ucieliśmy drzewo, które rosło przed domek z obawy na korzenie które w przyszłosci pogłuby uszkodzić dom, to był stary orzech. i zasłaniał nam światło w pokoju.
Kiedy zrobiło się zimno rozpaliliśmy nasz pierwszy ogień w centralnym i grzeje kaloryfery i podłoga cieepełko tylko rozsądnie powoli bo inaczej wylewka popęka. Na godzine podłogówka i wyłączyć a kaloryfery niech suszą. Zaczęliśmy robić izolację dachu, kupiliśmy wełnę i okazało się że jest jeszcze za wilgotno, wylewki i tynki paruja i choroba u taty gotowa. Na tydzień L-4, z powodu że tata jest głownym wykonawcą boty stanęły aż do powrotu do jego zdrowia. Owsianka i wodzionka na porządku dziennym.
Kładziemy 150 mm pomiędzy krokwie, sznurkujemy nawet kupiłam elektryczny zszywacz bo ten ręczny jest tani ale trzeba się namęczyć. Potem 100mm wełny i znów sznurem bo mamy w rolce i nie trzyma się na profilach, płyty są twardsze.
Nawet w pwenym momencie pomyśleliśmy o ekipie która robi izolacje, ale cena 4000 zł za całośc robocizny ściała mnie z nóg. 40 zł/m2. Poczekamy aż tatuś wyzdrowieje.
No i już wyzdrowiał, doczekaliśmy się przyłącza wody i prau, sami to wszytsko robiliśmy. Przyjechał tylko Pan od wody żeby rozłożyć rurę i wpiąć te wszytskie tam elementy. Wod-Kan żeby zrobić wcinkę i Pan elektryk żeby podłączyć sie do skrzynki.
Oczywiście były cyrki ze wszystkim ale nie będę pisac książki, poza ty w grudniu ma przyjść inna ekipa naprawić dach. Z tamtym nie chcę miec nic wspólnego, jest krętaczem i naciągaczem.
A tak oto przeryliśmy działki sąsiadom 80m, ale przyłącz jest tylko ano woda ani prąd jeszcze nie płyną. Czekamy do jutra.