W poniedziałkowy ranek 20 maja 2013 z myślą że Panowie budowlańcy są na budowie od 6.00 pojechałam nadzorować ich pracę o 7.00 , a tu pusto. Dzwonię pytam co jest i odp. że koparka już jedzie.
No i przyjechał potwór z wysięgiem na 20 m. przydało sie bo z żadnej strony nie dało się podjechać. Panowie rozłożyli swoje zabawki, zaczęli zakładać folię bąbelkową (wcześniej założona w wysokiej temperaturze mogłaby się poskurczać). Więc ja pojechałam na inny plac budowy gdzie załatwiliśmy piasek z odzysku i tam koparka miała być od 7.00 i też nikogo nie ma. Tylko samochód i kierowca (wynjęty przeze mnie) sobie czeka. Więc telefon i dzwonie, kazali czekać za 25 min. będą. Ok ciśnienie o 8 rano miałam 220. Przyjechał łaskawy Pan zmierzły (bo mu kazał szef) a on nie jest od tej pracy:-(. Najpierw nie umiał znaleźć kluczyków, potem nie umiał odpalić, trzeba było podładować akumulator. Zaczęli ładować piasek, ok pojechałam zawieźć corkę do przedszkola. Przyjeżdżam na budowę i po drodze mijam sie z ciężarówką (myśle sobie dobrze idzie). Za godz. przyjechał z następnym autem, kurcze coś to powoli, ma do przejechania w jedną stronę max 10 min.. Koparka' na budowie bierze 150/h. A tu telefon że koparka się zepsuła (ta od piachu), mówię że mają przecież jeszcze jedną: ale ona nie ma hamulców, ok ładują bez hamulców. Po ponad godzinie przyjechał 3 kurs piasku. W międzyczasie pojechłam do hurtowni po rury do wody a tam nie można płacić karta bo im się coś zepsuło, w tym samym czasie dzwoni do mnie kier. ciężarówki że paliwa im do koparki brakło. I znów postój. Przyjechałam na budowę z tymi rurami, przyjechała ciężarówka i kierowca powiedział że już tam nie jedzie bo operator by się wywrócił koparką prawie na samochód. Zadzwoniła m do szefa i przyjechał inny operator. o 17 przyjechał ostatni kurs piasku. Przez 9 godz. na moją budowę dotarło 13 samochodów piasku (z czego jeden zrobił 8 kółek a drugi dojechał później i zrobił 5 kółek). Ale finał jest taki że zasypaliśmy fundamenty za połowę planowanych kosztów na zasypkę. Warto było sie tak nawkurzać.
To właśnie ten wyczekiwany transport
Tak wyglądał fundament pod garaż, najpierw popłuczyny a na górę warstwę piasku. W związaku z tym, że w popłuczynach były widoczne kawałki betonu itp. to ten materiał mógł być używany tylko do pomieszczeń bez rur.
Zagęszczarka.
I tak się skończył ten trudny dzień. W środę 22 maja 2013 r. rozpoczął się kolejny etap, ale to juz w kolejnym wpisie. Ale mam zaległości, tak to jest jak się chce być wszędzie i jeszcze później o tym wszystkim pisać. Pozdrawiam.